Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Porodu Domowego. Z tej okazji pokażę Wam reportaż z narodzin domowych, które miałam zaszczyt fotografować. Totalnie wyjątkowy gdyż w blasku noworocznych fajerwerków.
W porodzie domowym można urodzić po prostu na podłodze, ale kiedy to jest podłoga w twoim pokoju, za rękę trzyma Cię bliska osoba, otaczają Cię zaangażowane, wspierające położne, doula i kogo jeszcze chcesz, a ty możesz zaufać mądrości swojego ciała bo nikt nie ingeruje w to jak rodzisz, okazuje się, że narodziny dziecka moga być pięknym pozytywnym doświadczeniem. I nie chodzi o to że nie boli, czy że jest krócej. Ale może to wszystko odbiera się inaczej. Ja rodziłam w szpitalu. Nie mam osobistego doświadczenia w takich narodzinach. Jak widzę kobiety rodzące w domu, które później w cieple miru domowego odpoczywają z maluszkiem pozytywnie zazdraszczam tego przeżycia.
Na pewno decyzja o rodzeniu w domu nie jest łatwa i nie każdy jest na nią gotowy. Powiem więcej decyzja o narodzinach domowych oznacza również zgodę na to że na każdym etapie może się okazać ze konieczne jest pojechanie do szpitala. To zgoda na rezygnację z tego doświadczenia. Ale warto rozważyć taką możlwiość. Każde „za” i „przeciw”. Może w tej decyzji pomogą moje reportaże. Zapraszam Was do zobaczenia najpiękniejszej historii miłości – koniecznie z dźwiękiem!

Narodziny Tadzia