Tego roku lato było upalne. Czerwiec w szczególności. Pamiętacie? Taki dosłownie żar tropików. I w jeden z tych gorących dni zadzwonił telefon, że skurcze się już rozkręcają i że to już będzie ten dzień. Do Oli i Maćka miałam kawałek do przejechania wiec nie zastanawiając się długo ruszyłam w drogę. Zawsze wolę być z Wami dłużej niż nie zdążyć. Poza tym lubię ten pierwszy okres porodu, kiedy radość i ekscytacja wypełnia dom. Możemy porozmawiać, pośmiać się i celebrować to co już niebawem się wydarzy.
Osiem miesięcy wcześniej dostałam od Oli wiadomość mailową, że poszukuje kogoś kto zatrzyma cud narodzin jej dziecka w wyjątkowy sposób. Napisała, mi że oboje z mężem mają wykształcenie artystyczne i bardzo to dla nich jest ważne. Poczułam ogromne wyróżnienie, że moja fotografia na tyle się im spodobała, że postanowili mnie zapytać czy będę im towarzyszyć. I to co mnie ujęło szczególnie to, że Ola napisała tak: „Od ponad dwóch lat śledzę dwie grupy na facebooku Poród domowy i Błękitny poród na jednej z tych grup trafiłam na Twój reportaż i pierwszy raz miałam tą przyjemność oglądania fotografii z cudu narodzin. Oglądałam je pierwszy raz ponad dwa lata temu a nadal w swojej pamięci mam niektóre twoje ujęcia, świadczy to tylko i wyłącznie o tym, że wiesz co robisz.” Radość w sercu ogromna, że moje fotografie zostawiają w Waszych sercach taki ślad. Że pozytywne obrazy narodzin mają swoje miejsce w Waszej pamięci.
Gucio powoli pokonywał drogę do spotkania z rodzicami. Jakby delektował się tymi ostatnimi momentami w mamy brzuszku. Może jemu też było za gorąco w ciągu dnia i dlatego czekał na wieczór kiedy temperatura jednak trochę dała wytchnienia… Ola stopniowo odpływała na planetę poród. Z czasem dołączyły do nas wspaniałe położne – Agnieszka Ryczek i Położna Izabela Dembińska. Maciek czynił cały czas honory domu dbając o żonę, ale też i o nas. Przez cały dzień pilnował wody w basenie (zobaczcie super patent z folią!). Na stół wjeżdżały pyszne foccacie, ciasto i espresso tonik. Późnym wieczorem, w basenie w dużym pokoju przywitaliśmy Gucia. Popłynął w ramiona mamy patrząc uważnie na świat. To ten moment, kiedy świat się zatrzymuje i podziwia piękno ogromu miłości. Choć poród długi i wyczerpujący dla Oli dodatkowo przez upał, to finał niezwykle wzruszający. Dosłownie łzy w oczach i uśmiech od ucha do ucha pojawiły się u nas wszystkich.
W ten ostatni dzień 2022 r. zapraszam Was do obejrzenia fotoreportażu z narodzin Gucia. Tak ten rok pięknie chcę tutaj zakończyć. W ferworze przygotowań do Sylwestra zatrzymajcie się na kilka minut by zobaczyć coś co może zostanie w Waszych sercach. Koniecznie z dźwiękiem!
Ola, Maciek dziękuję Wam, że mnie zaprosiliście na swój CUD. Dziękuję za ogrom rozmów o sztuce, fotografii i o życiu. Aga, Iza cudnie było być częścią drużyny. Życzę sobie w 2023 r. więcej takich wspaniałych chwil razem z Wami.
 
Narodziny Gucia