3:00 w nocy. Rozległ się głośny dźwięk mojego telefonu. „Aniu to ja. To już! Jedziemy do szpitala” usłyszałam w słuchawce.
Zerwałam się na równe nogi. Na dwa tygodnie przed terminem porodu nie wyłączam telefonu. Jestem w gotowości non stop. W szpitalu byłam w pół godziny. Na izbie puściuteńko. Tylko Dominika, Michał i ich synek w drodze na spotkanie z rodzicami. Poród postępował w dobrym tempie. O 7:39 rano zobaczyliśmy Adasia. Miałam łzy w oczach na widok tego małego człowieka, który donośnym okrzykiem przywitał świat. Zaraz po porodzie przez szpitalne okna wdarły się poranne promienie słońca rozświetlając nieziemsko salę porodową. Jakby i świat chciał przywitać się z Adasiem. Zapraszam do obejrzenia zdjęć pełnych miłości.
Zdjęcia powstały w ramach mojej współpracy z Belly Session Studio.