Gdy Paulina podczas naszej pierwszej rozmowy powiedziała mi, że bardzo chciałaby urodzić do wody pomyślałam, że to będzie z pewnością coś niesamowitego. Takie porody to nadal rzadkość w polskich szpitalach. I coś czego jeszcze nie fotografowałam. Nie mogłam się doczekać cały czas układając kadry w głowie. Przez dwa tygodnie przed terminem porodu czekałam w napięciu na sygnał, że to już i że mam jechać. To Pauliny drugie dziecko więc wydawało się, że faktycznie może być wcześniej. I nic. Telefon milczał. W końcu nadszedł ten czerwcowy ciepły wieczór. Popędziłam do szpitala jak na skrzydłach. Na porodówce panowała niesamowita cisza i spokój. Noc snuła się po korytarzu. Gdy pierwsze poranne światło wdarło się na salę porodową Sara postanowiła dłużej nie czekać. I tak jak marzyła Paulina popłynęła otulona ciepłą wodą prosto w ramiona mamy. Zobaczcie niesamowicie wzruszające przywitanie Sary ze światem.